26 lipca 2005

loco.s egregios

"...kiedy kończy się koncert, część oszalałej publiczności wdziera się na estradę. Wyrywają struny z fortepianu, aby zabrać je na pamiątkę, i w tym samym celu walczą o strzępy wydartych artyście rękawiczek. Nie, to nie jest współczesny festiwal muzyki pop z młodzieżą odurzoną środkami psychodelicznymi. Są to spokojni obywatele jednego z europejskich miast. Mulhouse lat trzydziestych XIX wieku. Wykonawca: Franz Liszt..."

23 lipca 2005

*s.pra/w:a=mo.TY.la*

Był sobie motyl pewien.
Cały w barwne plamy.
(W kolory, jakie w życiu rzadko spotykamy..)
W jakieś esy floresy.
W jakieś dziwne znaki.
(Na żadnym materiale nie widziano takich..)
W jakieś śmieszne motywy,
wdzięczne niesłychanie,
które mieć nic wspólnego nie mogły z fruwaniem.

Fruwał sobie nasz motyl w okoliczne strony,
a każdy kto go spotkał był nim urzeczony.
I potem z przyjemnością wspominał tę chwilę,
w której się przypadkowo zetknął z tym motylem.
Motyl bowiem swym lekkim motylim przelotem
sprawiał,
że trzeba było wspominać go potem
i spełniał tym sposobem
codzienne,
życiowe
zadania dla motyli - jak sądzę - typowe.

Aż nagle z różnych stron się sypnęły zarzuty
i motyl fruwać zaczął zupełnie jak struty,
Rozmaite skrajne rzeczy mu przypisywali
od skrajnego nieróbstwa
po skrajny formalizm
Architekci
pretensje wnosili, że siada
na przez nich uczynionych współczesnych fasadach
i na skutek swej jakże formalnej barwności
psuje efekt tak przez nich wielbionej szarości..
Malarze,
co malują popielate twarze,
orzekli, że ten motyl zwyczajnym jest łgarzem,
albowiem coś takiego,
w takich barw doborze
w ogóle na tym świecie zaistnieć nie może..
Sprzedawcy
donosili z rozlicznych Emhade,
że motyl kiedy wpadnie i siądzie na ladę,
to wtedy już za skarby nie można nikomu
wlepić choćby pół metra wełny lub kretonu,
bo wszyscy tylko wzrokiem wodzą za motylem,
a na nich (na subiektów) kukają niemile..

Tak to wokół motyla zrobiła się wrzawa
i wielu zaprzątała ta motyla sprawa
i w końcu, moi drodzy, skończyło tak się to,
że motyla dla dobra ogółu wyklęto.
A kto wyklął?
Nie powiem, gdyż było ich tylu..
W każdym razie ci,
którzy bledli przy motylu!

22 lipca 2005

obraz.A

osobow.ość=k.obie.Ty

"...w owych czasach osobowość kobiety była innego rodzaju niż osobowość mężczyzny. Osobowość mężczyzny zależała od zapowiedzi siły, jaką ucieleśniał. Jeżeli zapowiedź była znaczna i budząca zaufanie, osobowość jego wywierała wrażenie. Jeżeli była nikła lub niepewna, uważano, że ma on osobowość niezbyt wybitną. (...)
Urodzić się kobietą znaczyło urodzić się w określonym, wyznaczonym jej miejscu, słowem być we władzy mężczyzny. Osobowość kobiety, która musiała żyć pod taką kuratelą i poprzestawać na tak ciasnej celi, była stopniową krystalizacją jej wynalazczości. Kobieta, że tak powiem, meblowała tę celę własną osobowością, nie tylko zresztą po to, żeby przyjemniej było tam mieszkać, ale przede wszystkim po to, żeby kto inny zechciał tam wejść.
Osobowość kobiety była wynikiem jej rozszczepienia na dwie części i zwrócenia całej energii do wewnątrz. Kobiecie towarzyszyło zawsze - chyba że była zupełnie sama - własne jej wyobrażenie o sobie. Czy przechodziła przez pokój, czy też opłakiwała śmierć ojca, musiała widzieć w wyobraźni siebie, gdy idzie lub gdy płacze. (...)
Jeżeli kobieta cisnęła szklankę na podłogę, był to przykład tego, jak traktuje swoje uczucie gniewu, a tym samym, jak mają je traktować inni. Gdyby mężczyzna zrobił coś podobnego, postępek jego byłby tylko wyrazem gniewu. (...)
Ów złożony świat kobiety, owo królestwo jej osobowości sprawiało, że żadne działanie, podjęte w jego granicach, nie mogło być szczere i bezpośrednie; każde działanie miało w sobie dwoistość odpowiadającą dwoistości jaźni, podzelonej między nadzorczynię i nadzorowaną. Tak zwana dwulicowość kobiety była wynikiem monolitycznej dominacji mężczyzny..."

au=>re:L=>iusz

"...Nie myśl o tym, czego nie masz, tak jakbyś to już miał. Ale z tego co masz wybierz to, co najbardziej jest cenne, i pomyśl, z jakim byś trudem się o to starał, gdyby tego nie było. A uważaj, byś wskutek upodobania w tej rzeczy nie przyzwyczaił się jej tak wysoko cenić, iżbyś miał doznać niepokoju duszy, gdyby ci jej zabrakło..."