29 sierpnia 2012

28 sierpnia 2012



Napadło mnie żeby sobie 
zrobić wreszcie emblemat, 
coś w stylu odznaczeń wojskowych 
z elementem loga Macy, 
możliwe też że emblemat 
ma wymiar sakralny...




.
co to są Nudelsi?/Nudelsi to kapela grająca w rzeczywistości alternatywnej/a ja myślałem że Nudelsi to Angielski środek na bazie makaronu/co ty powiesz?/wypraszam sobie!/spocznij, wymaszerować/czemu to Ty zawsze jesteś ten górnomyślny/to wyrażenie w rzeczywistości nie istnieje/Właśnie że istnieje, idziesz o zakład?/No więc już się tak nie napinaj, nigdzie nie powędrujemy pod żaden zakład/To się dogadali/to Ty jesteś ten co miesza/co Ty pleciesz, to Ty lubisz imprezki/a Ty musisz mieć ostatnie słowo/Twój stary./(...)TO JEST NASZ BLOG/właśnie/I NIE DAMY SIĘ ZASTRASZYĆ/właśnie obce moce a kysz/właśnie, obce

25 sierpnia 2012

znowu miałem sen/opowiadaj/ten sen dzieje się w rzeczywistości alternatywnej na obcej planecie. Geografia jest tutaj wyspiarska, podobna do tej z filmu Avatar. Pomiędzy wyspami podróżuje się drogą powietrzną i wiszącymi mostami, te wyspy też wiszą. Zajmujemy się razem z moim przyjacielem przemytem pomiędzy wyspami, ale jest to dobry przemyt, w dobrej wierze. Na wyspach panują pokręcone ustroje polityczne.

Aby przedostać się z wyspy na wyspę trzeba mieć odpowiedni napęd, my z kolegą mamy latawce, z tym że rozmawiamy z tymi latawcami, są one naszymi przyjaciółmi, ciągną naszą przyczepę kempingową z kontrabandą.

Czekamy na naszą kolej w punkcie celnym, gadamy z turystami przed nami, którzy podróżują podobnie, właśnie ruszają przez powietrze, ich napędem są gadające żagle, właśnie wydymają się, lecą. Teraz nasza kolej. Niestety pojawia się za nami George Cluney, czarny charakter snu, razem ze swoim napędem - dwoma złocistymi gadającymi psami. Psy w magiczny sposób odbierają moc naszym latawcom, robi się zamieszanie, celnicy idą w naszą stronę, wszystko toczy się nie po myśli i budzę się/no fajny sen, w ostatnim handlowałeś dragami, teraz jesteś przemytnikiem, ładnie ładnie/a zauważyłeś że zawsze pojawia się postać przyjaciela?/fakt, niezły sen, bajkowe krajobrazy i w ogóle...

19 sierpnia 2012

opowiedz jaki miałeś sen/no dobrze, a więc było to tak: na początku snu jestem w Polsce, pamiętam ryneczek miasta który sobie wygenerowałem, stoję na rynku i wiem że za chwilę ma się coś wydarzyć, ma być pożar. Stoję razem z kobietą-strażakiem i rozmawiamy o sposobach gaszenia. W pewnej chwili przypominam sobie że muszę coś załatwić, przecież jestem zamieszany w drobny handel narkotykami!

Wchodzę do małego zakurzonego antykwariatu na rogu rynku. jest ocieniony, wszystko inne tonie w słońcu. Przypominam sobie że mam się z kimś spotkać. Dziewczyna zjawia się i pytam się jej niby przypadkowo czy miała już styczność z nowym narkotykiem, ona odpowiada że ma go nawet teraz i może się ze mną podzielić. Wskazuje na swój naszyjnik, kwadratowy medalik opalizuje zalotnie. Jest narkotykiem, w tym momencie wiem że ma nade mną władzę, że wystarczy krok do wielkiego odkrycia, ale jednocześnie znam historię tej dziewczyny, poznałem jej przyszłość, stoczy się wkrótce i umrze okropną śmiercią.

Z trudem odmawiam, wiem że czeka na mnie kobieta-strażak i jeszcze ma być ten pożar wiec wiele mam na głowie. Tymczasem pożar wybucha, słyszę syreny. Biegnę na rynek, lecz tam autobus z namiotem, w namiocie kolejka po zupę, staję w niej i dowcipkuję z ekspedientkami o pożarze, jednak ten pożar się dzieje tylko nie widać płomieni. Wsiadam do autobusu i zajmuję miejsce, wiem że mam jechać do Anglii żeby rozwijać handel narkotykami na większą skalę.

Autobus zmienia się w samolot z tym że ma z boku pas transmisyjny po którym przesuwają się odłamki skalne, wiem że te kawały skał są narkotykami, które podróżują wraz ze mną do Anglii, zapisany jest w nich krwawy proces produkcji, w każdym odłamku skały odciśnięta jest krew zabitych dealerów.

Gdy lądujemy w małym miasteczku angielskim, jest tak jak wcześniej z kimś rozmawiałem, garaże a obok nich osiedle, wychodzę z autobusu, za mną wychodzi mój ojciec razem z moimi dwoma jak się okazuje adoptowanymi braćmi, żywo dyskutują o sprawach dzieci, ojciec i chłopcy są w mundurkach harcerskich, ja tez jestem dzieckiem jak się okazuje. Zapomniałem czapki, muszę się wrócić do autobusu-samolotu.

Tłumaczę ojcu i idę ale trafiam do budynku który jest moim miejscem pracy, moim biurem, jestem żołnierzem w misji stabilizacyjnej, ale wiem że to tylko przykrywka dla handlu narkotykami. A jednak bycie żołnierzem bardzo mi się podoba, mam przyjaciela też żołnierza z którym pracuję pokój w pokój. Mam właśnie z nim pogadać, ale muszę się przygotować, zbieram się do tego kompletując narzędzia, cynę do lutowania i już rozmawiamy.

- powiedz mi jak mam się do ciebie zwracać, poruczniku?
- tak, a jaką ja mam rangę?
- pułkownik.

To że jestem pułkownikiem bardzo mi się podoba, w ogóle bycie żołnierzem raczej zobowiązuje, powoli kiełkuje we mnie myśl że powinienem rzucić biznes narkotykowy i oddać się pracy dla Ojczyzny. Z tą myślą budzę się/ale sen! od czasu do czasu będziemy opisywali nasze sny fajnie nie?/fajnie
mam już dwa przykłady super polskich blogów dostępnych na bloggerze których o dziwo nikt nie komentuje/to może podaj adresy żeby nie być gołosłownym/proszę bardzo oto bardzo uzdolniona twórczyni którą znam z forum schizofrenicznego, asthar, i dziewczyna którą znam z lubimyczytać.pl, która opisuje swoje super sny: Riboq/i co Ci to mówi/ano chociażby to że nasz blog jest zdany na brak popularności/no i co z tego? to tak jak z pamiętnikiem, nie robisz tego dla ludzi tylko dla siebie/ale jednak gdy się pisało pamiętnik to z myślą o tym że ktoś kiedyś odkryje/i tego się trzymajmy w naszym blogasku, piszemy dla siebie i potomnych/archeologów/śmieciarzy raczej/trywializujesz/try- co?

16 sierpnia 2012

zgrzeszyłem dzisiaj, kupiłem sobie sezamki i zjadłem, 136 kalorii!/no to zgrzeszyłeś, zgrzeszyliśmy/ale poza tym zdaje mi się że chudnę. kupiłem sobie dzisiaj spodnie rozmiaru 32, moja szczęśliwa liczba, na basen jednak nie chodzę, odwidziało mi się.

11 sierpnia 2012

naprawiliśmy facebooka!!! okazało się że problemem było MTU cokolwiek to znaczy, wystarczyło je zmienić do wartości 1400 i wszystko się ładuje/miło jest mieć jakąś kontrolę nad tym komputerem/internet jest źródłem wszelkiej informacji, fora internetowe w szczególności/ale jest też zła wiadomość, Barni będzie mało płacił za wywoływanie zdjęć, jak zwykle miałem myślenie życzeniowe które musiałem podzielić przez dwa :)

6 sierpnia 2012

nie wiem dlaczego takim problemem jest dla Ciebie pójście na basen/no bo na ten basen trzeba iść rano, po południu to nie ma sensu, a rano mi się z reguły nic nie chce a jak myślę o wysiłku to najchętniej bym tylko dalej spał/ale przynajmniej nie śpisz do 15stej jak kiedyś/przynajmniej/a dietę trzymasz?/trzymam, ale obawiam się że kilogramów mi nie ubywa/no to sobie kup wreszcie tę wagę/po co? żeby się stresować?