5 maja 2020

Jestem motylem schizo blondynem snem luster powiek pobiegł człowiek poległ potęga po wiek wklęsły ścieg mięsny zbieg potężny świecki czek nie nadchodzi fuj zusie Jezus mnie okłamuje może być przez cały czas kłamał umarł na zawał w busie nawał obietnic miewał bez pokrycia nadużycia bałagan matnia wynieście światła. To Pis wielozadaniowy uderza do głowy pełen wymowy materiał uczuć nowych.

4 maja 2020

Jesteś zupełnie zapomniany/przeciwnie wiele ludzi troszczy się o mnie/ta schizofrenia motyla wciąga mnie ou jea/w lirycznym nastroju/brakuje tylko śpiewu ptaków/przypomina się Dwójka/tak Ona grała ptasi śpiew kiedy byłem w szpitalu dla nerwowych/chorych na umyśle/umyślnie chorych/się namyślą i wyjdą/och tyle wspomnień pamiętasz tego kolesia co mu dwoje dzieci zmarło?/tak to była wielka tragedia a pamiętasz kolesia co się przebierał w mundur milicyjny?/tak to człowiek legenda biegał z samurajskim mieczem zapomniałem jak się nazywał/słaby kronikarz z ciebie/przeciwnie mam przepastne archiwum wszelkich kronik/taki konik/tak bo bryka i umyka a gdy wołam wtedy myślę nie podołam jak się nazywam nie pamiętam tyle żeby nic nie przeżyć a szczególnie u Gombrowicza zauważyłem wiele motywów ptasich/owszem używa ich symbolicznie/o już Ty się tak znasz/ja się znam na wszystkim i niczym jestem chaotyczny jak Sherlock Holmes/rapuj/jestem jak szerlok share lock smok bok zbok nie nikt już nie oskarży mnie nikt tak marny jestem czarny jestem pokryty sadzą władzą jestem mlekiem człowiekiem sprawdź to moja czarna skóra komóra jak wek wekiem człowiekiem jestem śniadym sprawdź to naprawdę warto z biegiem świat płynie jak rad Skłodowskiej jestem ze Starej Miłosnej podeszłego wieku człowiekiem tak ja to ten rencista tysiąc trzysta marzenie więcej, dziewięćset ja na scenie na zlecenie maluję rymuję podstawiam głosy pod gołębie w parku Marku Piotrze Jarku Zuzo Zbigniewie ja w gniewie ja w potrzebie w siódmym niebie w dzwońcu w mewie w ich śpiewie tirti lirti niech nie wie na drzewie zarzewie siedem ja mówię dwieście ja mówię tysiąc dwa tysiące laboga czego tak drogo? moja twarz czerwona nie przekona ani zielona i brunatna bratnia siostrzana od Kołobrzegu do Poznania moja mania to niania takie bobo kończy się zawsze bombowo ale nie tym razem bo wiem już jak przechytrzyć system trzeba udawać kogoś innego tak dobrze by w końcu nim się stać. To jak zakładanie obcisłego golfu zakładasz męczysz się a w końcu myk i pasuje/to ja pasuję/no my pasujemy do siebie/Kocham Cię mój Czerwony/A ja Ciebie Pomarańczowy tylko niech Ci nie uderzy do głowy/ spokojna Twoja rozczochrana ja od rana do wieczora coś robię coś skrobię imaginuję sobie obrazy z wyobraźni jesteśmy raźni grupka nas zbiera się jesteśmy dziećmi kosmosu zbiorowa jaźń przeciwieństw podobieństw wiary wiedzy jestestwa i całkowicie niepotrzebnej nadziei/no to flaga na maszt/szast prast you fail? rise you must!