29 grudnia 2012

27 listopada 2012

9 października 2012

Piżama Party

A jednak. Jak na zawołanie miałem sen którego spora część dała się zapamiętać. Wcześniejsza część snu jest w Trąbkach, idę pod moim blokiem a tu wyskakuje na mnie mały piesek wielkości Brązika, ale jakiś taki sugestywny, jakby mnie zaganiał jak owcę, jest agresywny ale pasywnie, hipnotyzuje mnie, zmusza mnie  do klęknięcia, ktoś jest ze mną, pies łapie mnie zębami za ucho i tak trzyma, próbuję go obłaskawić, "dobry piesek", ale nic z tego, jestem w uścisku, pojawia się ciocia Marylka, to jej pies, roztrzęsiony idę do domu, opowiadam wszystko ojcu, gdy opowiadam coś rusza mi się w plecaku, wyjmuję małego zabawkowego goblina, zabawkę, która się rusza jak żywa, ma niebieską grzywę, 10 cm wzrostu, odkładam goblina do domku goblina i wyczarowywuję dla niego małe zabawki, malutkiego mamę i tatę z modeliny, tylko że zabaweczki się rozchodzą w rękach, "made in china" mówię do ojca. Pojawia się Gerard Szy. nakazuje mi pójść ze sobą do nowej siedziby jego agencji reklamowej w drodze opowiadam mu o psie i goblinie. Siedziba jest piękna i wystawna, mieści się w willi. Na ścianach są trójwymiarowe czcionki - jak w moim Kindle'u. Palimy marihuanę, spotykam się z Iwonką. Wcześniej dostałem od nich prezent bo to ma być impreza firmowa, bluzę i spodnie w literki, mam je założone pod ubraniem.rozmawiam z Iwonką opowiadam jej też o psie i goblinie, Iwonka jest tajemnicza. pojawiają się inni znajomi z TJ są też nowi znajomi, jest dziewczyna z którą rozmawiałem wcześniej telefonicznie, nowa, zdaje się że patrzy na mnie znacząco, wszyscy naćpani, mimochodem przytulam się do Iwonki, ale do czasu, odsuwa się ode mnie. Wszyscy zniknęli czyżby koniec imprezy? Iwonka też znika pojawia się półnaga zawoalowana częściowo postać z głową - czaszką ptasią która bierze mnie za rękę i prowadzi do pokoju gdzie byli wszyscy wcześniej. Widzę Marcina K. uśmiecha się do mnie. Wszyscy są, leżą w łóżkach i się obejmują mają na sobie różnokolorowe bluzki i spodnie w literki, okazuje się że to piżamy, mam na sobie piżamę, to piżama party, w domyśle orgia. Dziewczyna półnaga zdejmuje ptasią maskę czaszkę i okazuje się że to ta nowa pracownica agencji reklamowej, cieszę się i całuję ją, odwzajemnia pocałunek ale zaczyna rozmawiać ze mną, mityguje mnie, no tak wszystko w swojej porze. W tym momencie przychodzi mi do głowy pomysł kreatywny związany z pracą, mówię jej o tym, już wiem o czym jej opowiem żebyśmy się poznali, opowiem jej jak kreatywność jest dla mnie niebezpieczna bo prowadzi do psychozy... budzę się...
Tyle bym dał żeby móc zachowywać sny. żeby igła twardego dysku mojej pamięci nie przeskakiwała w tył wysyłając wszystko w zapomnienie. Miałem wspaniały sen, sen epicki, bardzo gangsterski i dużo się paliło w nim trawy. Były w nim realne postaci, miałem paczkę oddanych przyjaciół za których oddałbym życie, prawdziwe rozmowy o sensie, w prawdziwych plenerach, przy tym moje realne rozmowy z realnymi przyjaciółmi wypadają blado. Szkoda że zapomniałem ten sen...

15 września 2012

Koło historii czyli zaraz przed snem.

Było sobie koło historii której osią jest życie po śmierci. Ona zostanie odłączona od aparatury i dusza nie wróci do ciała które opuściła. To bardzo smutne. Tym bardziej że on tak bardzo pragnie by wróciła...

12 września 2012

Sen o delfinarium

znowu miałem sen/no to opowiadaj/w śnie spotykam Piotra Sukiennika i rozmawiamy, mówi mi o tym że jest niesamowite miejsce w Warszawie, prawdziwe delfinarium. Faktycznie, idziemy tam, wielki podświetlany basen w jeszcze większej hali, podobno prowadzi to jakaś szajka biznesmenów. Piotr opowiada mi o tym miejscu, przytacza liczby, opisuje założycieli przybytku. Jest tu jednak bardzo mokro, z sufitu kapie woda milionami kropel. Widzimy cienie delfinów w basenie. A jednak to miejsce mi się źle udziela, mam napad paniki i po chwili uciekamy z tej hali, na zewnątrz jest strasznie dużo schodów, różnych klatek schodowych, spotykamy tam Dariusza Michalczewskiego, okazuje się że to znajomy Piotra, opowiada nam o tym jak bardzo mu się podoba delfinarium. Ja mówię że też mi się podobało, ale wywołało również mój strach. Dariusz Michalczewski mi przytakuje, mówi że faktycznie, że w nim też wywołało to delfinarium strach. Widać po nim że nie ma własnego zdania, tylko kopiuje innych, pewnie potem będzie opowiadał o swoim strachu w jakimś talk-show. Żegnamy się z Michalczewskim i jedziemy długimi schodami ruchomymi, na końcu schodów kontrola policyjna, zastanawiam się czy przypadkiem nie mam przy sobie jakichś kompromitujących przedmiotów, ale okazuję się że przechodzimy kontrolę bez problemów. Idziemy do wyjścia, przy rozsuwanych drzwiach okazuje się że na dworze jest zimno a ja jestem kompletnie przemoczony, budzę się.../no piękny sen, kolejny do kolekcji

2 września 2012

No i skończyło się/no skończyło, wszystko dobre co się dobrze kończy/dało ci to coś?/dało odrobinę rozrywki, odczep się/no już dobrze, zrzędliwy dziś jesteś/może Twój ojciec/o i porywczy/wal się

29 sierpnia 2012

28 sierpnia 2012



Napadło mnie żeby sobie 
zrobić wreszcie emblemat, 
coś w stylu odznaczeń wojskowych 
z elementem loga Macy, 
możliwe też że emblemat 
ma wymiar sakralny...




.
co to są Nudelsi?/Nudelsi to kapela grająca w rzeczywistości alternatywnej/a ja myślałem że Nudelsi to Angielski środek na bazie makaronu/co ty powiesz?/wypraszam sobie!/spocznij, wymaszerować/czemu to Ty zawsze jesteś ten górnomyślny/to wyrażenie w rzeczywistości nie istnieje/Właśnie że istnieje, idziesz o zakład?/No więc już się tak nie napinaj, nigdzie nie powędrujemy pod żaden zakład/To się dogadali/to Ty jesteś ten co miesza/co Ty pleciesz, to Ty lubisz imprezki/a Ty musisz mieć ostatnie słowo/Twój stary./(...)TO JEST NASZ BLOG/właśnie/I NIE DAMY SIĘ ZASTRASZYĆ/właśnie obce moce a kysz/właśnie, obce

25 sierpnia 2012

znowu miałem sen/opowiadaj/ten sen dzieje się w rzeczywistości alternatywnej na obcej planecie. Geografia jest tutaj wyspiarska, podobna do tej z filmu Avatar. Pomiędzy wyspami podróżuje się drogą powietrzną i wiszącymi mostami, te wyspy też wiszą. Zajmujemy się razem z moim przyjacielem przemytem pomiędzy wyspami, ale jest to dobry przemyt, w dobrej wierze. Na wyspach panują pokręcone ustroje polityczne.

Aby przedostać się z wyspy na wyspę trzeba mieć odpowiedni napęd, my z kolegą mamy latawce, z tym że rozmawiamy z tymi latawcami, są one naszymi przyjaciółmi, ciągną naszą przyczepę kempingową z kontrabandą.

Czekamy na naszą kolej w punkcie celnym, gadamy z turystami przed nami, którzy podróżują podobnie, właśnie ruszają przez powietrze, ich napędem są gadające żagle, właśnie wydymają się, lecą. Teraz nasza kolej. Niestety pojawia się za nami George Cluney, czarny charakter snu, razem ze swoim napędem - dwoma złocistymi gadającymi psami. Psy w magiczny sposób odbierają moc naszym latawcom, robi się zamieszanie, celnicy idą w naszą stronę, wszystko toczy się nie po myśli i budzę się/no fajny sen, w ostatnim handlowałeś dragami, teraz jesteś przemytnikiem, ładnie ładnie/a zauważyłeś że zawsze pojawia się postać przyjaciela?/fakt, niezły sen, bajkowe krajobrazy i w ogóle...

19 sierpnia 2012

opowiedz jaki miałeś sen/no dobrze, a więc było to tak: na początku snu jestem w Polsce, pamiętam ryneczek miasta który sobie wygenerowałem, stoję na rynku i wiem że za chwilę ma się coś wydarzyć, ma być pożar. Stoję razem z kobietą-strażakiem i rozmawiamy o sposobach gaszenia. W pewnej chwili przypominam sobie że muszę coś załatwić, przecież jestem zamieszany w drobny handel narkotykami!

Wchodzę do małego zakurzonego antykwariatu na rogu rynku. jest ocieniony, wszystko inne tonie w słońcu. Przypominam sobie że mam się z kimś spotkać. Dziewczyna zjawia się i pytam się jej niby przypadkowo czy miała już styczność z nowym narkotykiem, ona odpowiada że ma go nawet teraz i może się ze mną podzielić. Wskazuje na swój naszyjnik, kwadratowy medalik opalizuje zalotnie. Jest narkotykiem, w tym momencie wiem że ma nade mną władzę, że wystarczy krok do wielkiego odkrycia, ale jednocześnie znam historię tej dziewczyny, poznałem jej przyszłość, stoczy się wkrótce i umrze okropną śmiercią.

Z trudem odmawiam, wiem że czeka na mnie kobieta-strażak i jeszcze ma być ten pożar wiec wiele mam na głowie. Tymczasem pożar wybucha, słyszę syreny. Biegnę na rynek, lecz tam autobus z namiotem, w namiocie kolejka po zupę, staję w niej i dowcipkuję z ekspedientkami o pożarze, jednak ten pożar się dzieje tylko nie widać płomieni. Wsiadam do autobusu i zajmuję miejsce, wiem że mam jechać do Anglii żeby rozwijać handel narkotykami na większą skalę.

Autobus zmienia się w samolot z tym że ma z boku pas transmisyjny po którym przesuwają się odłamki skalne, wiem że te kawały skał są narkotykami, które podróżują wraz ze mną do Anglii, zapisany jest w nich krwawy proces produkcji, w każdym odłamku skały odciśnięta jest krew zabitych dealerów.

Gdy lądujemy w małym miasteczku angielskim, jest tak jak wcześniej z kimś rozmawiałem, garaże a obok nich osiedle, wychodzę z autobusu, za mną wychodzi mój ojciec razem z moimi dwoma jak się okazuje adoptowanymi braćmi, żywo dyskutują o sprawach dzieci, ojciec i chłopcy są w mundurkach harcerskich, ja tez jestem dzieckiem jak się okazuje. Zapomniałem czapki, muszę się wrócić do autobusu-samolotu.

Tłumaczę ojcu i idę ale trafiam do budynku który jest moim miejscem pracy, moim biurem, jestem żołnierzem w misji stabilizacyjnej, ale wiem że to tylko przykrywka dla handlu narkotykami. A jednak bycie żołnierzem bardzo mi się podoba, mam przyjaciela też żołnierza z którym pracuję pokój w pokój. Mam właśnie z nim pogadać, ale muszę się przygotować, zbieram się do tego kompletując narzędzia, cynę do lutowania i już rozmawiamy.

- powiedz mi jak mam się do ciebie zwracać, poruczniku?
- tak, a jaką ja mam rangę?
- pułkownik.

To że jestem pułkownikiem bardzo mi się podoba, w ogóle bycie żołnierzem raczej zobowiązuje, powoli kiełkuje we mnie myśl że powinienem rzucić biznes narkotykowy i oddać się pracy dla Ojczyzny. Z tą myślą budzę się/ale sen! od czasu do czasu będziemy opisywali nasze sny fajnie nie?/fajnie
mam już dwa przykłady super polskich blogów dostępnych na bloggerze których o dziwo nikt nie komentuje/to może podaj adresy żeby nie być gołosłownym/proszę bardzo oto bardzo uzdolniona twórczyni którą znam z forum schizofrenicznego, asthar, i dziewczyna którą znam z lubimyczytać.pl, która opisuje swoje super sny: Riboq/i co Ci to mówi/ano chociażby to że nasz blog jest zdany na brak popularności/no i co z tego? to tak jak z pamiętnikiem, nie robisz tego dla ludzi tylko dla siebie/ale jednak gdy się pisało pamiętnik to z myślą o tym że ktoś kiedyś odkryje/i tego się trzymajmy w naszym blogasku, piszemy dla siebie i potomnych/archeologów/śmieciarzy raczej/trywializujesz/try- co?

16 sierpnia 2012

zgrzeszyłem dzisiaj, kupiłem sobie sezamki i zjadłem, 136 kalorii!/no to zgrzeszyłeś, zgrzeszyliśmy/ale poza tym zdaje mi się że chudnę. kupiłem sobie dzisiaj spodnie rozmiaru 32, moja szczęśliwa liczba, na basen jednak nie chodzę, odwidziało mi się.

11 sierpnia 2012

naprawiliśmy facebooka!!! okazało się że problemem było MTU cokolwiek to znaczy, wystarczyło je zmienić do wartości 1400 i wszystko się ładuje/miło jest mieć jakąś kontrolę nad tym komputerem/internet jest źródłem wszelkiej informacji, fora internetowe w szczególności/ale jest też zła wiadomość, Barni będzie mało płacił za wywoływanie zdjęć, jak zwykle miałem myślenie życzeniowe które musiałem podzielić przez dwa :)

6 sierpnia 2012

nie wiem dlaczego takim problemem jest dla Ciebie pójście na basen/no bo na ten basen trzeba iść rano, po południu to nie ma sensu, a rano mi się z reguły nic nie chce a jak myślę o wysiłku to najchętniej bym tylko dalej spał/ale przynajmniej nie śpisz do 15stej jak kiedyś/przynajmniej/a dietę trzymasz?/trzymam, ale obawiam się że kilogramów mi nie ubywa/no to sobie kup wreszcie tę wagę/po co? żeby się stresować?

28 lipca 2012

ale od przyszłego tygodnia to już chodzę na basen/dobra trzymam za słowo, kolejny raz, masz resztki depresji bo rankiem wszystko wygląda inaczej niż wieczorem/obiecuję poprawę.

27 lipca 2012

i co nie poszedłeś na basen?/bo deszcz padał/deszcz sreszcz/ale dzisiaj na pewno pójdę/tak już Ci wierzę, zachowujesz się jakbyś miał depresję/no może... fajną książkę czytam, Pan raczy żartować panie Feynman!, naukowiec opowiada o swoim życiu, wciąga od pierwszego zdania/no to się ciesz/no to się cieszę/a dieta jak?/trzymam się jej zębami

25 lipca 2012

podobno depresja Ci minęła/no tak się teraz wszystkim chwalę, od początku wakacji, depresja nie mija w całości, ona istnieje równolegle, ale pojawiła się we mnie radość życia i nawet wstaję wcześniej rano/ale i tak to nie jest tak wcześnie, powinieneś wstawać o 8-mej, trzymasz dietę?/trzymam panie sierżancie i będę trzymać, dzisiaj ciotka powiedziała mi że wyglądam szczupło/jutro na basen/tak jest, bez obcyndalania jak ostatnim razem/poluzowałeś uprząż ostatnim razem, nie poszedłeś na basen/to się nie powtórzy.

23 lipca 2012

facebook już mi zupełnie zdechł, to zmusza do refleksji nad możliwymi scenariuszami zepsucia mojego komputera, a co jeśli kolejne strony nie będą się chciały załadować? co jeżeli system zacznie działać powoooli i nie wiadomo będzie czemu? Decydując się na peceta mogłem to wszystko przewidzieć, chyba dobrze mnie nastroiły komputery rodziców, w końcu nie mieli z nimi większych problemów... no nic pozostaje mi czekać na rozwój sytuacji, zawsze mogę zwrócić się do.../a tu Cię mam, nie masz nikogo znajomego co by się znał na pececie/no fakt, nie znam nikogo/no to masz teraz odpowiedź czemu zniknięcie facebooka tak Cię niepokoi/no właśnie, niepokoi...

22 lipca 2012

facebook mi się zepsuł na kompie/wiem, to straszna tragedia/a żebyś wiedział, nagle tracisz kontrolę nad internetem, to nie jest miłe/no fakt, wiem ile facebook dla Ciebie znaczył, a jak nawyczki?/moje? dziękuję zjadłem dzisiaj nad wyraz dużo bo i zupę i drugie danie, ale to i tak poniżej normy, czyli chudnie się, a pojutrze na basen/masz boja/no nie lubię tego całego basenowego sztafarzu, trzeba mieć swoją szafkę, trzeba się przebierać i mieć na ręku numerek do szafki, to mnie męczy/ale dasz radę/no jasne, mam nadzieję że nie zabulę zbytnio za karnet/myślę że stać Cię na to/no nie wiem czy moje źródła dochodów są stabilne.../a tu Cię boli, może Barniak się wreszcie wyłuszczy, a i Gedzio mógłby dać Ci znać...

21 lipca 2012

ściągnął ci się ten Mozart?/jeszcze nie, ściągam totalny plik ze wszystkimi znanymi światu utworami Mozarta/brawo Jasiu i co Ci to da?/jak to co? przyjemność słuchania, a będzie tego tyle że mogę słuchać miesiącami, na pewno jest jeszcze wiele perełek o których nie mam pojęcia/a jak Twoje romanse?/nie no nie przy ludziach, romanse mają się dobrze/tajemniczy raczej taki jesteś/nie Twój zasrany interes/ha ha ha ile masz tych lasek?/powiedziałem nie Twój zasrany interes, to są moje przyjaciółki/tak akurat/won/no już pożartować nie wolno?

20 lipca 2012

strasznie Cię dzisiaj wykorzystywali rodzice/no, przepracowałem cały dzień, najpierw szatkowałem gałęzie na kompost przy pomocy siekierki a potem prasowałem zasłony z matką/nie buntujesz się/muszę się przyzwyczaić do myśli że będę im pomagał, poza tym żywią mnie więc coś za coś/oj nie bądź taki rozważny, tylko byś wszystko przeliczał/wolisz żebym był romantyczny.../jasne że tak! A jak odchudzanie?/to już trzeci tydzień mija, nie ważę się, więc nie wiem, na gębie jestem wyraźnie szczuplejszy, brzuch nadal duży, trudno powiedzieć/nie rezygnuj, niektórzy się cały rok odchudzają wytrzymasz?/wytrzymam mam wolę ze stali/Stalową Wolę.

19 lipca 2012

i co zaczyna Ci siadać zapał do zmian żywieniowych/no może, spodziewałem się większych zmian w organizmie/musisz nauczyć się cierpliwości, od wtorku idziesz na basen, już masz wszystko kupione, czepek masz, okularesy masz, kąpielówki sztuk jeden, więc nie narzekaj, trzeba być konsekwentnym/no w sumie jak założyłem dzisiaj bluze moro to wyglądałem całkiem nieźle/no widzisz? i tak mi mów, coś zimny ten lipiec/no, podobno od poniedziałku upały/oj tam takie plotki chyba...

18 lipca 2012

myślę że zmiana nawyków żywieniowych i sport to doskonały sposób na wyjście z depresji/prawda?/pojawia się na horyzoncie cel - szczupła, wysportowana sylwetka zamiast pulchnego pulpetu/i w dodatku jest to tanie, w zasadzie nic się za to nie płaci/przyznaj się, nie chce Ci się czytać książki i wynajdujesz sobie komputerowe aktywności/no jakoś po tym ostatnim niewypale z neandertalczykami odechciało mi się lektury/to to przełam, nie po to ci kupowałem kindle'a żebyś teraz nie czytał/no przełamię, nowa książka o wampirach jeszcze mnie nie wciągnęła/ale wciągnie, rzecz gwarantowana, to typowe czytadło/no to całuj się w zad/sam masz zad

17 lipca 2012

Dorobiłem jeszcze dwie koszulki do serii, na piersi będzie to a na karku napis "made by Maca"/no to ciesz się bo dawno nic ładnego nie projektowałeś/nie wyszedłem z wprawy/to się okaże jak odbierzesz koszulki/nie bądź taki hop do przodu/hop, hop

16 lipca 2012

co Cię dziś motywuje?/dzisiaj przeglądam ciuchy na Allegro a poza tym stworzyłem nadruk na koszulkę ilustrujący moje uwielbienie dla Modiglianiego, jak już będę szczupły to zrobię sobie tę koszulkę w wersji medium i będę nosić/bravo Papageno, nie za odważna ta grafika na koszulkę?/myślę że w sam raz/to pocałuj mnie w dupę/cmok cmok

15 lipca 2012

idę spać/ach śpij kochanie jeśli gwiazdkę z nieba chcesz - dostaniesz/i co się szczerzysz?/zadowolony z siebie jestem/a to niby czemu?/bo udało mi się przetrwać imprezę - nie podjadając/ale co byłeś dzielny przyznaj się/byłem bardzo dzielny/rozmawiałeś z ludźmi/rozmawiałem/i o czym rozmawialiście?/nie Twój interes, różnie, o kolorach była mowa/z Joanną/z Joanną można na wszystkie tematy rozmawiać/zwłaszcza że Ty tylko rozmawiasz o kolorach/czułem się na tej imprezie jak podglądacz, a może nie jak podglądacz, jak obserwator/zdziadziałeś na stare lata, ale co DJ cię poznał?/poznał i nawet się uśmiechnął do mnie/fajny, doświadczony życiem koleś, to znaczy nie stary, ale wiele doświadczył, impreza jak zwykle to bywa podzielona na dwie podgrupy które wzajemnie się tolerowały ale nie wchodziły sobie w paradę, ja rzecz jasna w podgrupie klubowej, próbowałem coś zagadać w tamtej grupie ale jakoś nie wyszło, nie jestem już taki śmiały jak kiedyś/ale i tak byłeś dzielny/jasne! nie odwalałem katatonika!/a teraz spać bo miałeś iść.

13 lipca 2012

Noga mnie boli, a dokładnie łydka prawa/no i przetrenowałeś się to się teraz nie dziw/a co jeżeli nie przestanie?/przestanie tylko nie trzeba tego mięśnia zbytnio obciążać/a weź tu nie obciążaj! co? szukasz ciuchów dla szczupłego w internecie?/postanowiłem się tym zmotywować, wybrałem już sobie bojówki, tishirta i bluzę fajną niebieską/kupisz sobie za jakieś trzy miesiące dopiero/jak nie za cztery, ale dawka motywacji się liczy!/no liczy liczy, Luk dzwonił/acha, zabiera Nas w niedzielę na wykłady o wiedzy starożytnej taoelickiej, ciekawe jak wysiedzę te dziesięć godzin/a może akurat warto? będzie mowa o motywacji między innymi, no i to pretekst żeby się spotkać z Lukiem, trzeba się udzielać towarzysko, w sobotę z kolei u Piotrka czterdziestka z klubowiczami/moc atrakcji/no

11 lipca 2012

Jedzenie to nie nagroda ani kara/jedzenie to nie nagroda ani kara/czemu powtarzasz?/myślałem że to początek mantry.../a może nawet jeżeli to co?/nie damy rady tego ciągnąć w nieskończoność/w tej formie to na pewno nie, z resztą nie ma takiej potrzeby, trzeba będzie tylko się bardzo kontrolować, ważyć, mierzyć, zapisywać spostrzeżenia, czytać fora internetowe dla motywacji, zwracać na siebie bardziej uwagę, żeby nie przybrać.../na wadze?/no a na czym?

10 lipca 2012

No właśnie chodzi o to żeby nie nazywać tego odchudzaniem/to jak jak nie odchudzaniem?/to są po prostu Twoje nowe nawyki żywieniowe/mhm/musisz sobie jasno powiedzieć że nie ma powrotu do kupowania sobie wieczorem kulek czekoladowych, jogurtu, pomarańcza, piwa i czegoś zaskakującego/no dobrze, da się to zrobić/a więc koniec gadki o odchudzaniu!/no już, nie musisz krzyczeć/a masz wolę ze stali?/ze stali panie plutonowy/spocznij, można palić/Boże przecież ja nie palę/faktycznie, rzuciliśmy 7 miesięcy temu/tak jest panie plutonowy! Wola ze stali!

9 lipca 2012

Codzienna porcja motywacji! Wytrwasz?/wytrwam/dużo Cię to kosztuje?/jasne, ale obiecałem to sobie, obiecałem to Nam/cieszę się że się zgadzamy! TŁUSZCZ TWÓJ WRÓG!/tłuszcz mój wróg!/nie mój tylko twój/dobra nie czepiaj się szczegółów wiadomo o co chodzi.


8 lipca 2012

O czym to ja miałem?/lepiej się zastanów, bo chyba nie o odchudzaniu/nie, raczej o motywacji, no właśnie, co Cię motywuje do odchudzania?/a więc o odchudzaniu! niech pomyślę, wyobrażam sobie siebie jak kupuję nowe spodnie, bojówki khaki/no ale teraz też sobie możesz kupić/ale teraz nie mam takiej potrzeby żeby ładnie wyglądać bo wydaje mi się że jestem brzydki, kupienie spodni to takie podsumowanie żmudnego procesu odchudzania/co jeszcze?/wyobrażam sobie wakacje nad morzem, plaża i ja szczupły/to piękna wizja, czy chodzi o plażę nudystów?/jasne/jasne/jasne/jasne/jasne/przestań/przestaję

7 lipca 2012


Ty wiesz że będziesz się musiał teraz powstrzymywać od różnych zachcianek/jest to bardzo trudne/ale jak na razie Ci się to udaje/Nie mów że teraz będziesz pisał bloga codziennie/a co to szkodzi, przynajmniej jest się gdzie wyżalić/a na co Ty masz żal/no może źle się wyraziłem, powinno być jest się gdzie wygadać/tak już lepiej/to te kule czekoladowe co je sobie kupowałeś to już nie tęsknisz za nimi?/no właśnie tęsknie za nimi/ale nie skusisz się/nie, bo mam stalowy charakter/poza tym przysmaki kosztują/właśnie, przyda się trochę czasu bez smakołyków a jabłko mogę sobie zawsze kupić i wodę gazowaną/wiesz co? nie tęsknię za tymi czekoladowymi kulkami, wolę mój nowy styl życia/brawo, masz tu kostkę cukru/ale kalorie!/hipotetyczną/a hipotetyczną to proszę

6 lipca 2012

Odchudzamy się to już oficjalne/stanowczo za długo z tym zwlekaliśmy/mamy jakieś postanowienia oprócz tych że będziemy szczupli?/szczupli i wysportowani! mamy postanowienie żeby się zakochać/co? myślisz już o niej?/a co w tym złego?/ona puści Cię kantem/możliwe, ale co dziwne ma dobrą motywacje/temu się dziwimy/no/tak czy inaczej trzeba być szczupłym/dla niej?/nie idioto, dla siebie, masz już 40 lat i bamber, siedzisz ciągle na kanapie i czytasz/no dobrze, zrozumiałem nie musisz być wulgarny/a jednak możesz jeszcze się sobie podobać/no fajnie by było dla odmiany, ale co nie lubisz mnie?/lubię, nawet bardzo, ale bardziej Cię polubię wysportowanego i szczupłego/a Ty zawsze musisz mieć ostatnie słowo/bo jestem od Ciebie mądrzejszy/za to ja mam więcej uroku/nie dorabiaj sobie/gniewam się na Ciebie/i dobrze, rozłączżesz się wreszcie.

4 lipca 2012

I co? Okazało się że książkowy schizofrenik jednak był dobry a nie morderca/pomysł żeby promować mit schizofrenika mordercy w ogóle jakiś taki wydawał się z dupy/tym bardziej to dobrze że okazał się dobry/masło maślane/może Twojego ojca/powiedz lepiej co teraz czytasz/fantasy o orkach i goblinach, elfach, niziołkach, krasnoludach i całej tej hałastrze/Wciągnęła Cię?/no masz jednak nie jestem za stary na taką lekturę/nie jesteśmy/no. I jeszcze nie zapomnij wspomnieć że biegasz/o, raptem 4 kilometry dziennie z czego część spaceruję/kondycji to Ty jeszcze nie masz/no nie, maratonu to jeszcze nie pobiegnę/no to pocałuj się w dupę/sam się pocałuj, coś dużo tej dupy dzisiaj/no, dużo

27 czerwca 2012

I po co ty czytasz tę książkę o schizofreniku?/"Modlitwa o sen"? a co w tym złego?/Źle to robi ta książka opinii o schizofrenikach, nie rozumiesz?/No fakt główny bohater to schizofrenik morderca i w ogóle nieciekawa postać, podobno ma być jakiś zwrot akcji/Tako rzecze internet/No to zobaczymy może schizofrenik postąpi szlachetnie dla odmiany/Nie sądzę.

21 czerwca 2012

No i znowu mam wolny internet a miałem szybki/miałeś szybki przez pomyłkę providera/albo przez jego dobrą wolę, nie wiadomo/skończy się oglądanie seriali i zamieszczanie filmów na youtubie/i tak ostatnio nie zamieszczałeś, z resztą dobrze Ci zrobi odpoczynek od szybkiego internetu/może Tobie /nie psiocz, kupiłeś Nam czytnik e-booków więc mamy nową rozrywkę/no ba, czytamy na potęgę.

6 czerwca 2012

A więc dokonało się. Kupuję Kindle Touch/I po co ci to gówno?/Nie wyrażaj się, jest to urządzenie do czytania e-booków/Ale przecież ty nie czytasz zwykłych książek/Ostatnio nie czytam, ale są momenty że czytam książki/Tak? to powiedz jaki jest Twój ulubiony autor?/Charles Dickens, mam już upatrzone e-booki poza tym jest w sieci całe mnóstwo literatury/No to powodzenia/A Ty zawsze musisz mieć ostatnie słowo/Dokładnie

9 maja 2012

I co i znowu masz zajawkę?/o tak, ściągam wiersze Herberta będę z nich robić filmiki/a co Ty w ogóle lubisz tego Herberta?/oczywiście za mądry dla mnie momentami, ale pamiętam jak czytałem go kiedyś w autobusie nocnym N21, trwało to dokładnie godzinę/też mi wspomnienie/a żebyś wiedział, czułem wielkość słów i liter/no czułeś czułeś a teraz będziesz samplował i miksował Herberta/a no, to teraz baczność i śpiewamy hymn / KO KO KO KO EURO SPOKO PIŁKA LECI HEN WYSOKO WSZYSCY RAZEM ZAŚPIEWAJMY NASZYM DOPING DAJMY!/podoba Ci się ten hymn/podoba i co z tego?/a nie za wiejski?/właśnie dlatego mi się podoba że jest wiejski.

4 maja 2012

Wysłuchałem dziś w całości Requiem Mozarta, a jednak/i co w tym osobliwego?/jak to co? myślałem że mnie już to requiem nie dotyczy/a jednak, i co podoba Ci się?/podoba, mimo osłuchania i tego że wole inne msze Mozarta/za często tego słuchałeś/jasne, słuchałem tego tak często że mi obrzydło/ale już Ci odbrzydło/już odbrzydło.

3 maja 2012

Dziewczyna zdążyła już zjeść większość przyniesionych przez niego owoców – Byłam głodna – wyjaśniła. – Ja też byłem głodny – odparł. Spojrzała na małe płonące w sali ogniska, potem znów na Richarda. – Lubisz koty? – spytała. – Tak – odrzekł Richard. – Dosyć lubię. Na twarzy Anestezji odbiła się ulga. – Udko? – spytała. – Czy pierś?