15 grudnia 2024

Hej światło czyste przejrzyste ojczyste staczało się w historii w bielmie zapomnienia chcenia zdumienia ej poczekaj mam pomysł na film siedzi przy stole rodzina i dziecko ma czkawkę czkawka zmienia się w przerzucanie kanałów poznajemy matkę ojca córkę i syna rodzina idealna kształcąca się w zapominaniu koszmarów dzieciństwa wytapiająca w sierpie i młocie wspomnienia PRLu jest ich wielu w topielu w ubogim stanie zapomnienia krzywd niewyrządzonych tak taki byłem tacy byliśmy wszyscy odkąd pamiętam zasługiwałem na potwierdzanie w koło swojego istnienia, to poranne wstawanie do szkoły było oczywiste, to moje tu i teraz przypominało szkołę przetrwania do której można się przyzwyczaić. Nigdy nie wagarowałem poza dniem wagarowicza tak wtedy uciekałem szedłem kilometrami przez las i trafiałem do domu wujostwa. A jak to było z Twoją urojoną zazdrością o fantazyjne przyjęcie nadęcie wręcz w odmęcie no wiesz takie łajanie byka za zbrodnię krowy jej połowy charakteryzująca się wymionami dającymi w procesie przetworzenia pyszny serek waniliowy jednym słowem a może dwoma niech będzie esejem niech będzie fraszką na śmierć przyjaciela. Odszedłeś podobno miałeś udar a pamiętasz było lato a my w hamakach pod nami barany beczą okolice Zierikzee Holandia stop pióro

13 grudnia 2024

Idą Święta hej chłopcy dziewczęta mina święta nadęta padnięta ta zmiana w budowaniu bałwana zakrzywia horyzont zdarzeń bo w moim rozumieniu czwartek jest środą a środa to przebrany wtorek. Niedziela nie przeczę dniem jest uniesień podniet skorych do lotu jak przepiórka te piórka wiewiórka przedmieść jedyna w swoim rodzaju psychoza która znana jest w sowchozach co ja mówię szerzej. Hej porwali te panny prosto od Kmicica. Hej z wierzchu baranica a pod spodem smoking. Pamiętaj zmiana w poetyce bałwana to zmiana przebrana przerabiana razy wiele na pończochy kosmicznej kpiny przedpotopowej zarytej jak kotwica w rzeczywistości przebaczania za grzechy świata mody świata wygody świata młodych świata utopii wolnych konopi wolnego państwa zarządzanego stale przez mądrego brata zanoszącego się śmiechem historii śmiechem lasu tego Donbasu tej szalonej zbrodni przebaczonej ostatecznie przez Panią Światła wiekuistego które przeniesie w odmętach kosmosu kosmicznej zbrodni liczonej na eony na neony na betonowe lustra na zielone czerwienie i czerwone błękity bez kity bez zbędnych zapożyczeń bez wieloletniego wysadzania pola minowego utopii

12 grudnia 2024

 Hej bracie psu kacie czy to cię nie dziwi czy to nie przekrzywi pokrzywi no wiesz czy cała ta elementarna dusza katusza katiusza czy to ego złego lebiego czy nie jesteś setnie rozczochrany czy twoja wizja totemiczna bierze się z trwania przy ideałach jesiennego liścia który pozmieniał się molekularnie w rekina młota tego młotka który latać przestał w triasie co ja mówię wcześniej bo już w kredzie miał za uszami za grzywką tą grzywną której spłacać nie trzeba na razie trzeba poczekać na wielkie cofanie luster to wielkie ujadanie zbrodni dnia wczorajszego który nadejdzie w przyszłym świecie amen

23 sierpnia 2024

rap song

przy Tobie zwierze wierzę gniew zapomnienia marzenia mienia koleino pełni odwróć znaczenia

25 lipca 2024

Bajka o potworze który stał się człowiekiem.

Potworem był od zawsze, odkąd pamięć sięgała. Mieszkał w głębinach mrocznego lasu, w jaskini wykutej przez czas i wodę. Jego ciało było pokryte łuską, oczy świeciły zielonkawym blaskiem, a w jego sercu, w jego sercu tliło się pragnienie, które wydawało się obce stworzeniom takim jak on – pragnienie bycia człowiekiem.

Marzył o rozmowach przy ognisku i pierwszej miłości, patrzył na ludzi z ukrycia, podziwiając ich śmiech, gesty, sposób, w jaki się poruszali, zazdrościł im ich życia pełnego barw i emocji.

Pewnego dnia, gdy zbłądził zbyt daleko od swojej jaskini, natknął się na starą chatkę na skraju lasu. W środku mieszkała staruszka o pogodnych oczach i zmarszczkach jak mapa świata. Z początku przestraszyła się potwora, ale gdy zobaczyła jego oczy i zawartą w nich tęsknotę, zaprosiła go do środka.

Opowiedział jej o swoim pragnieniu bycia człowiekiem. Staruszka wysłuchała go uważnie, a potem uśmiechnęła się tajemniczo, wyciągnęła z kieszeni mały, błyszczący kamień i powiedziała: "Ten kamień ma magiczną moc. Może spełnić jedno twoje życzenie".

Potwór chwycił kamień i zamknął oczy. Wypowiedział swoje pragnienie, a świat wokół niego zaczął się zmieniać. Łuska zniknęła, zastąpiona miękką skórą. Oczy straciły swój zielony blask, stając się błękitne. Potwór stał się człowiekiem.

Początkowo czuł się zagubiony w swoim nowym ciele. Nie umiał mówić, chodzić, jeść. Staruszka cierpliwie go uczyła wszystkiego. Po kilku miesiącach był już prawie jak każdy inny człowiek. Mógł rozmawiać, śmiać się, pracować nad szyfrowaniem danych.

Ale szczęście nie trwało wiecznie. Ludzie, którzy wcześniej go unikali, teraz zaczęli się go bać. Szeptali o potworze, który przybrał ludzką postać. Potwór czuł się odrzucony, samotny. Zrozumiał, że choć fizycznie stał się człowiekiem, w sercach innych ludzi wciąż pozostawał potworem.

Zrozpaczony, wrócił do swojej jaskini. Tam, w mroku, odnalazł spokój. Zdał sobie sprawę, że szczęście nie polega na tym, by być takim jak inni, ale na tym, by być sobą. I choć tęsknił za ludźmi, wiedział, że jego miejsce jest w lesie, wśród drzew i zwierząt, które go akceptowały takim, jakim był.

Od tamtej pory żył w zgodzie ze sobą i z naturą. Czasami przychodził do chatki staruszki, by posłuchać jej opowieści. A ludzie, którzy go kiedyś bali się, zaczęli mówić o tajemniczym człowieku z lasu, który miał wielkie serce.