znowu miałem sen/opowiadaj/ten sen dzieje się w rzeczywistości alternatywnej na obcej planecie. Geografia jest tutaj wyspiarska, podobna do tej z filmu Avatar. Pomiędzy wyspami podróżuje się drogą powietrzną i wiszącymi mostami, te wyspy też wiszą. Zajmujemy się razem z moim przyjacielem przemytem pomiędzy wyspami, ale jest to dobry przemyt, w dobrej wierze. Na wyspach panują pokręcone ustroje polityczne.
Aby przedostać się z wyspy na wyspę trzeba mieć odpowiedni napęd, my z kolegą mamy latawce, z tym że rozmawiamy z tymi latawcami, są one naszymi przyjaciółmi, ciągną naszą przyczepę kempingową z kontrabandą.
Czekamy na naszą kolej w punkcie celnym, gadamy z turystami przed nami, którzy podróżują podobnie, właśnie ruszają przez powietrze, ich napędem są gadające żagle, właśnie wydymają się, lecą. Teraz nasza kolej. Niestety pojawia się za nami George Cluney, czarny charakter snu, razem ze swoim napędem - dwoma złocistymi gadającymi psami. Psy w magiczny sposób odbierają moc naszym latawcom, robi się zamieszanie, celnicy idą w naszą stronę, wszystko toczy się nie po myśli i budzę się/no fajny sen, w ostatnim handlowałeś dragami, teraz jesteś przemytnikiem, ładnie ładnie/a zauważyłeś że zawsze pojawia się postać przyjaciela?/fakt, niezły sen, bajkowe krajobrazy i w ogóle...
25 sierpnia 2012
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz