22 lipca 2005

osobow.ość=k.obie.Ty

"...w owych czasach osobowość kobiety była innego rodzaju niż osobowość mężczyzny. Osobowość mężczyzny zależała od zapowiedzi siły, jaką ucieleśniał. Jeżeli zapowiedź była znaczna i budząca zaufanie, osobowość jego wywierała wrażenie. Jeżeli była nikła lub niepewna, uważano, że ma on osobowość niezbyt wybitną. (...)
Urodzić się kobietą znaczyło urodzić się w określonym, wyznaczonym jej miejscu, słowem być we władzy mężczyzny. Osobowość kobiety, która musiała żyć pod taką kuratelą i poprzestawać na tak ciasnej celi, była stopniową krystalizacją jej wynalazczości. Kobieta, że tak powiem, meblowała tę celę własną osobowością, nie tylko zresztą po to, żeby przyjemniej było tam mieszkać, ale przede wszystkim po to, żeby kto inny zechciał tam wejść.
Osobowość kobiety była wynikiem jej rozszczepienia na dwie części i zwrócenia całej energii do wewnątrz. Kobiecie towarzyszyło zawsze - chyba że była zupełnie sama - własne jej wyobrażenie o sobie. Czy przechodziła przez pokój, czy też opłakiwała śmierć ojca, musiała widzieć w wyobraźni siebie, gdy idzie lub gdy płacze. (...)
Jeżeli kobieta cisnęła szklankę na podłogę, był to przykład tego, jak traktuje swoje uczucie gniewu, a tym samym, jak mają je traktować inni. Gdyby mężczyzna zrobił coś podobnego, postępek jego byłby tylko wyrazem gniewu. (...)
Ów złożony świat kobiety, owo królestwo jej osobowości sprawiało, że żadne działanie, podjęte w jego granicach, nie mogło być szczere i bezpośrednie; każde działanie miało w sobie dwoistość odpowiadającą dwoistości jaźni, podzelonej między nadzorczynię i nadzorowaną. Tak zwana dwulicowość kobiety była wynikiem monolitycznej dominacji mężczyzny..."

Brak komentarzy: